niedziela, 21 lipca 2013

Extreme StuntStyle - Jastrzębie Zdrój 2013


Jak można jechać motocyklem, stojąc na baku tyłem do kierunku jazdy ?!
Jak można skakać po motocyklu, jadącym niemal w pionie na tylnym kole ?!
Jak można jeździć w kółko dotykając kierownicy jedynie nogą ?!
A jednak można... 20-21 lipca w Jastrzębiu odbyły się zawody Extreme Stuntstyle 2013.

W zawodach wzięło udział trzynastu zawodników, prezentujących niesamowite triki, które zdają się zaprzeczać zarówno grawitacji jak i zdrowemu rozsądkowi. Niektóre z ewolucji udało się Jeżowi uchwycić na zdjęciach, które możecie zobaczyć poniżej.

Zawody oraz konkurs driftów wygrał Marcin "Korzeń" Głowacki. Kolejne miejsca na podium zajęli odpowiednio Łukasz FRS Bełz (wygrał również konkurencję "Sickest trick") oraz Kamil FRS Bełz.

Dawid Olczyk „Orszak”
Dawid Olczyk „Orszak”

Dawid Olczyk „Orszak”
Dawid Olczyk „Orszak”
Maciej Ziętek
Marcin Lukasek
Marcin Lukasek
Bartek Mikołajczyk
Bartek Mikołajczyk
Krzysztof „Gumiś” Motyka
Łukasz Kornobis
Piotr „Gradek” Gradkowski
Marcin "Korzeń" Głowacki
Marcin "Korzeń" Głowacki
Marcin "Korzeń" Głowacki
Marcin "Korzeń" Głowacki
Przed przejazdami finałowymi ludzie (oraz Jeż ;)) mieli możliwość obejrzenia z bliska motocykli zawodników. W przerwach można było zobaczyć pokazy kaskaderskiej jazdy skuterem w wykonaniu Damiana Krellera, który ponadto wygrał konkursy "Last man standing" oraz "Stoppie do celu". Dodatkową atrakcję stanowiło driftujące, pomarańczowe BMW za kierownicą którego zasiadał Maciej Ziętek oraz maszyny którymi zjechała się publiczność (m. in. KTM RC8 czy sześciocylindrowe BMW K1600).

Damian Kreller
Maciej Ziętek
Na koniec - gromkie brawa dla Organizatorów imprezy, za inicjatywę i przygotowanie miejsca w taki sposób, że można było oglądać pokazy z bliska czując się jednocześnie bezpiecznie :) Mamy nadzieję, że w przyszłym roku też się spotkamy !

piątek, 19 lipca 2013

Serwisówka prawdę Ci powie

Tym razem chcielibyśmy wskazać Wam parę miejsc, w których można znaleźć serwisówki do różnych modeli motocykli. Pewnie większość osób które same zajmują się swoimi maszynami dobrze zna temat, ale może ktoś jeszcze tego nie odkrył.

Skąd się biorą tzw. serwisówki? Hmmm - sam nie wiem. Może ktoś z Was wie? W praktyce biorą się z internetu ;) Chyba są wydawane przez producentów motocykli dla swoich serwisów. Nie spotkałem się z ofertą sprzedaży fabrycznych serwisówek, a jedynie "instrukcji obsługi motocykla" opisujących gdzie się odpala a gdzie gasi itp. Odnośnie co bardziej popularnych modeli można kupić wydawnictwa Haynesa czy Clymera, oczywiście nie po polsku. Nie ma co szukać serwisówek tłumaczonych na nasz język. Nie ma takich...

A czym są? Motorcycle Service Manual to książka która dokładnie opisuje konkretny model motocykla. Bardzo dokładnie. Zawiera informacje (łącznie z ilustracjami) odnośnie demontażu i ponownego montażu każdego podzespołu oraz weryfikacji zużywających się elementów, opisuje diagnozowanie awarii, zawiera schematy instalacji elektrycznej, ale przyda się nie tylko mechanikom rozbierającym przysłowiowe "pół motocykla". Oprócz skomplikowanego grzebania w silniku, w książce można znaleźć opis obsługi związanej z wymianami płynów i filtrów, serwisu hamulców czy dane regulacyjne (np. wartości luzów zaworowych, regulacja gaźnika). Na końcu można zwykle znaleźć tzw. troubleshooting, czyli wypunktowanie możliwych nieprawidłowości w działaniu motocykla i ewentualnych ich przyczyn.

Generalnie serwisówka to kompendium wiedzy na temat danej maszyny niezbędne do poważnych napraw, ale przydatne też komuś, kto w ogóle nie ma pociągu do mechaniki. W końcu każdy musi czasem podciągnąć łańcuch (o ile go ma), wymienić żarówkę lub zerknąć na poziom oleju. I o tym również traktuje manual!

Po przydługawym wstępie przechodzimy do sedna sprawy, czyli linków:
Carlsalter.com

Tylko dwa? Tak. Dla zdecydowanej większości dostępnych na rynku motocykli wystarczy. Pod tymi adresami można znaleźć tego naprawdę dużo! Problem może być z maszynami młodymi albo bardzo nietypowymi. Jeżeli nie ma tam modelu którego szukacie, to można próbować wpisywać w wyszukiwarkę jego nazwę i "service manual", "manual pdf" czy inne takie kombinacje w nadziei że się uda. Pomocne jak chyba w każdym przypadku, bywają też fora internetowe. Teraz w ogóle internet znacznie ułatwia sprawę. Kiedyś dobra strona z serwisówkami to było coś ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Jak się bawić to się bawić !

Uwielbiam dobrze zrobione reklamy. Takie na widok których śmiać mi się chce ilekroć je widzę.

Na rozgrzewkę bloga mamy dla Was kampanię reklam Kawasaki. Nie wiemy dokładnie z jakiego roku pochodzą filmy. Jeden z nich reklamuje ZX-12R wypuszczoną w 2000, ale modyfikowaną w 2002 roku odpowiedź firmy z Akashi na przełomową Hayabusę. Pozostałe dwa promują jeden z - Jeża zdaniem - ładniejszych "plastików", czyli produkowaną od 2003 roku Kawę 636. 

Obiecujemy, że w następnym poście będzie już na poważnie - coś co może się przydać.




Iglakowi najbardziej podoba się pierwsza.
Ja nadal nie potrafię wybrać między pierwszą i drugą ;)

A Ty, którą wybierasz?

niedziela, 14 lipca 2013

Pomysł na ten blog kiełkował w mojej głowie od kilku miesięcy.
Teraz wreszcie stał się rzeczywistością.


Dzielę życie z Iglakiem, który o motocyklach mógłby nawijać bez końca. Znacie to uczucie kiedy pierwszymi słowami, które słyszycie po przebudzeniu jest oznaczenie wymarzonego motocykla albo finezyjne wywody o sposobie działania silnika czterosuwowego ? A może sami nawijacie bez końca o dwóch kółkach ?
Wszystko jedno.

Ten blog będzie zbiorem rzeczy wygrzebanych przez Jeża (czasem przeze mnie) w przestworzach internetu, opisami książek pod którymi uginają się nam regały w mieszkaniu, dokumentacją naszych przygód w garażu i poza nim. Ten blog będzie dla tych, którzy kochają dwa kółka. Będziemy chcieli rozbawić Was do łez, poruszyć ważne tematy i przede wszystkim stworzyć miejsce, w którym królują motocykle :)

Iglak to stworzenie nieśmiałe, kiedy proponuje się mu, żeby tym co udało mu się zgromadzić, dowiedzieć, przemyśleć czy zrobić  podzielił się z innymi zdecydowanie odmawia - zwija się w kulę, stroszy igły i fuka. Twierdzi, że blogi powinni prowadzić eksperci (tu ukłon dla jeżowych guru czyli p. Sałka i p. Dmowskiego).
Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce. Jeż zgodził się współpracować, a od momentu kiedy wczoraj utworzyłam bloga wymyślił ponad 30 tematów postów ;) Ale oczywiście nadal twierdzi, że nie ma Wam nic istotnego do przekazania ;)

A tu kilka słów od Jeża o tym czym przemieszcza się kiedy nie tupie radośnie czterema nóżkami:

Czarna Yamaha FZS 600 Fazer ’99 zastąpiła moją ETZ 251e trzy lata temu. Wcześniej była Yamaha RD powiedzmy 50 i oczywiście dwubiegowy Romet Kadet. Rozglądałem się za XJ 600 albo Banditem, ale padło na Fazera. Może i dobrze się stało, bo jestem z niego bardzo zadowolony. Motocykl wszędzie opisywany jest bardzo pozytywnie, więc nie będę się nad tym rozwodził. Jeżeli chodzi o ten konkretny egzemplarz to poprzedni własciciel dokonał dwóch często spotykany przeróbek, czyli światło „krótkie” podłaczone do obu reflektorów i nieseryjne lusterka. Miałem kiedyś okazję przejechać się Fazerem ze standardowymi lusterkami i... nie dziwię się że ktoś się ich pozbył. Pozbył się być może w dość brutalny sposób, bo czacha chyba była malowana. Reszta motocykla wygląda na fabrycznie lakierowaną, więc ewentualny dzwon musiał nie być mocny. W każdym razie motocykl prowadzi się dobrze, skręca równie chętnie w obie strony, a po puszczeniu kierownicy jedzie jak po sznurku!

O motorek staram się dbać na ile to możliwe, chociaż umycia czasem nie umie się doprosić. Jak w każdym FZS pękają mi króćce dolotowe między mocowanymi na sztywno do ramy gaźnikami, a trzęsącą się głowicą. Ten typ tak ma... Póki co silnik nie bierze lewego powietrza, a ja staram się mieć to na oku. Nie czułem się na siłach wymieniać łańcuszka rozrządu i regulować zaworków. Płytki pod szklankami, zdejmowanie wałków rozrządu i zakuwanie łańcuszka to za wysokie progi na jeża nogi. Reszta prac jak wymiany oleju i innych płynów, filtrów, czyszczenie i smarowanie piszczących hamulców itp. to już sprawy proste i przyjemne. Nie ma to jak pogrzebać przy motocyklu, mimo że jestem w tej materii stuprocentowym amatorem. Ale trzeba się rozwijać! Z tej jeżowej kuli...