sobota, 28 września 2013

Pierwszy Cieszyński Rajd Motocykli Zabytkowych


Pierwszy Cieszyński Rajd Motocykli Zabytkowych im. płk Gwido Langera - czy można wyobrazić sobie lepsze uświetnienie rocznicy ślubu Jeża? ;) Hmm...pewnie znalazłoby się kilka innych (oczywiście motocyklowych) propozycji jak ta pierwotna - wyjazd motocyklem do Ogrodzieńca (ostatecznie nie doszła do skutku, bo uznaliśmy, że piknik pod zamkiem połączony z przymarzaniem do kocyka nie jest naszym wymarzonym sposobem spędzenia tego dnia). Za to oglądanie motocykli, które zjechały na Rynek po zakończonym rajdzie - to było to ! Tym razem nie odnotowaliśmy kto był pierwszy, a kto ostatni, ale mamy wrażenie, że zawodnikom chyba też na wysokich notach szczególnie nie zależało. W końcu jadąc zabytkowym motocyklem już sam fakt dotarcia na metę jest zadowalający ;)

Na Rynku panowała miła atmosfera, a eksponaty można było oglądać także w ruchu. Organizatorzy przygotowali konkurencje sprawnościowe, które składały się z przyjazdu między pachołkami oraz zabrania jabłka z beczki, przejazdu z nim przez deskę i odłożeniu go na drugiej beczce. Duże wrażenie robiły przejazdy "zaprzęgów", których kierowcy starali się unosić w powietrze koło wózka. Oprócz "ruskich bokserów" do Cieszyna zawitały też zabytkowe Harley'e i Indian'y. Nie zabrakło także bardziej popularnych motocykli jak SHL, Jawa250, czy często spotykany skuter Jawki (taki jak ten, którym za kawalerskich czasów jeździł Tata Jeża).  W imprezie wzięły udział również youngtimer'y w postaci BMW R80 i Hond CB w różnych pojemnościach. Gdyby to Jeż wybierał najlepszy motocykl tej imprezy to zdecydowanie właśnie szcześciocylidrowa Honda CBX zajęłaby pierwsze miejsce ! 

Organizatorowi Rajdu czyli Automobilklubowi dziękujemy za miłą rocznicową niespodziankę - mamy nadzieję, że w przyszłym roku także zostanie zorganizowana podobna impreza. Was zostawiamy z porcją zdjęć, które zrobiliśmy na cieszyńskim Rynku 22 września.



wtorek, 17 września 2013

Wymiana świec - Fazer

Nie było nas tu od miesiąca. W błędzie jest jednak ten kto sądzi, że w tym czasie nie zrobiliśmy nic konstruktywnego. Działo się przez ten miesiąc, oj się działo (nie mylić z "siedziało się"). Spędziliśmy sporo czasu w garażu, kupiliśmy wakuometry i powiększyliśmy rodzinę o nowy motocyklowy nabytek. Odwiedziliśmy Gdyńskie Muzeum Motoryzacji, a z wakacji nad morzem przywieźliśmy nietypową pamiątkę. O tym (i nie tylko o tym) będzie w następnych postach, tymczasem oddaję "głos" Jeżowi, którego ostatnio prościej spotkać w garażu niż w mieszkaniu. Nie było prosto "zapędzić" go do klawiatury, oj nie było ;)

Nasz Fazer coś nierówno chodzi na wolnych obrotach (obroty falują). Czyszczenie świec praktycznie nie dało efektu, więc czas na nowe. Szczerze mówiąc wymiana świecy na nową jeszcze nigdy nie wpłynęła zbawiennie na żaden z moich motocykli, ale jak to mówią „na pewno nie zaszkodzi”.


Świece są ukryte dość głęboko między wałkami rozrządu. Przydałby się porządny kompresor żeby wydmuchać brud który się wokół nich zebrał, a który mógłby wpaść do środka. Z braku kompresora użyliśmy... wąskiej końcówki odkurzacza. Potrzeba matką wynalazku! Ale nie ukrywam że kompresor byłby lepszy...

No to wykręcamy. Klucz krótki, więc musieliśmy się ratować zakładaniem płaskiego na jego drugi koniec. Klucz się od tego pokrzywił, ale dał się wyprowadzić na prostą.


0,7 mm – jak w książce!
Wymiana chyba rzeczywiście mu się należała..

Do silnika trafiają cztery nowe świece wstępnie dokręcane ręcznie, a na koniec „z czuciem” z klucza. Na klucz dynamometryczny i tak nie byłoby miejsca. Na szczęście wszystko idzie dobrze. Niektórzy smarują gwinty świec smarem miedzianym. Podobno tak się powinno. Też chciałem tak zrobić - nawet smar wziąłem. Przypomniało mi się po robocie...











Na koniec przetarliśmy z brudu przewody wysokiego napięcia, bo kurz też może powodować upływ prądu na masę. Niby mało możliwe, ale w Fiacie Panda podziałało zaskakująco skutecznie! Przewody u mnie mają naklejki z numerami cylindrów, więc nie sposób ich pomylić. Trzeba to mieć na uwadze.


Po wymianie nowe świece trzeba „wygrzać”. Nie powinno się odpalać silnika na chwilę pod garażem na ssaniu i zaraz gasić. Czyli przejażdżka! Motocykl odpalił bez problemu i pojechał. Wymiana świec dała efekt zgodny z moimi oczekiwaniami, czyli prawie żaden. Poprawa pracy silnika okazała się ledwo zauważalna. Cóż – kombinujemy dalej.