Pomysł na ten blog kiełkował w mojej głowie od kilku miesięcy.
Teraz wreszcie stał się rzeczywistością.
Dzielę życie z Iglakiem, który o motocyklach mógłby nawijać bez końca. Znacie to uczucie kiedy pierwszymi słowami, które słyszycie po przebudzeniu jest oznaczenie wymarzonego motocykla albo finezyjne wywody o sposobie działania silnika czterosuwowego ? A może sami nawijacie bez końca o dwóch kółkach ?
Wszystko jedno.
Ten blog będzie zbiorem rzeczy wygrzebanych przez Jeża (czasem przeze mnie) w przestworzach internetu, opisami książek pod którymi uginają się nam regały w mieszkaniu, dokumentacją naszych przygód w garażu i poza nim. Ten blog będzie dla tych, którzy kochają dwa kółka. Będziemy chcieli rozbawić Was do łez, poruszyć ważne tematy i przede wszystkim stworzyć miejsce, w którym królują motocykle :)
Iglak to stworzenie nieśmiałe, kiedy proponuje się mu, żeby tym co udało mu się zgromadzić,
dowiedzieć, przemyśleć czy zrobić podzielił się z innymi zdecydowanie
odmawia - zwija się w kulę, stroszy igły i fuka. Twierdzi, że blogi powinni prowadzić eksperci (tu ukłon dla jeżowych guru czyli p. Sałka i p. Dmowskiego).
Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce. Jeż zgodził się współpracować, a od momentu kiedy wczoraj utworzyłam bloga wymyślił ponad 30 tematów postów ;) Ale oczywiście nadal twierdzi, że nie ma Wam nic istotnego do przekazania ;)
A tu kilka słów od Jeża o tym czym przemieszcza się kiedy nie tupie radośnie czterema nóżkami:
Czarna Yamaha FZS 600 Fazer ’99 zastąpiła moją ETZ 251e trzy lata temu. Wcześniej była Yamaha RD powiedzmy 50 i oczywiście dwubiegowy Romet Kadet. Rozglądałem się za XJ 600 albo Banditem, ale padło na Fazera. Może i dobrze się stało, bo jestem z niego bardzo zadowolony. Motocykl wszędzie opisywany jest bardzo pozytywnie, więc nie będę się nad tym rozwodził. Jeżeli chodzi o ten konkretny egzemplarz to poprzedni własciciel dokonał dwóch często spotykany przeróbek, czyli światło „krótkie” podłaczone do obu reflektorów i nieseryjne lusterka. Miałem kiedyś okazję przejechać się Fazerem ze standardowymi lusterkami i... nie dziwię się że ktoś się ich pozbył. Pozbył się być może w dość brutalny sposób, bo czacha chyba była malowana. Reszta motocykla wygląda na fabrycznie lakierowaną, więc ewentualny dzwon musiał nie być mocny. W każdym razie motocykl prowadzi się dobrze, skręca równie chętnie w obie strony, a po puszczeniu kierownicy jedzie jak po sznurku!
O motorek staram się dbać na ile to możliwe, chociaż umycia czasem nie umie się doprosić. Jak w każdym FZS pękają mi króćce dolotowe między mocowanymi na sztywno do ramy gaźnikami, a trzęsącą się głowicą. Ten typ tak ma... Póki co silnik nie bierze lewego powietrza, a ja staram się mieć to na oku. Nie czułem się na siłach wymieniać łańcuszka rozrządu i regulować zaworków. Płytki pod szklankami, zdejmowanie wałków rozrządu i zakuwanie łańcuszka to za wysokie progi na jeża nogi. Reszta prac jak wymiany oleju i innych płynów, filtrów, czyszczenie i smarowanie piszczących hamulców itp. to już sprawy proste i przyjemne. Nie ma to jak pogrzebać przy motocyklu, mimo że jestem w tej materii stuprocentowym amatorem. Ale trzeba się rozwijać! Z tej jeżowej kuli...
zdjęcia: Wysłych Photography
Nie znam sie na motorach :) Ale baardzo Wy mnie zaciekawiliscie :) Motory : baardzo mi sie podobaja :) Nawet kilka razy jechalam motorem jako pasazer :) i bylo Suuper :) Z mila checia zajze jeszcze :) Pozdrawiam Serdecznie :) Agnieszka
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że Cię zaciekawiliśmy :) W najbliższych dniach opublikujemy następny post :) Pozdrawiamy !
Usuń